Archiwa tagu: Foto

Po pierwsze, rób zdjęcia

„Górki”

Niedawno na Facebooku trafiłem na profil poświęcony historii osiedla na którym mieszkałem przez jakieś 28 lat, od urodzenia. I autorzy profilu, i odwiedzający, zaczęli wrzucać tam stare zdjęcia. Jako że osiedle jest mniej więcej w moim wieku, na zdjęciach jest bardzo dużo miejsc „z mojej młodości”, a których już nie ma, na przykład „górki”, spory kawał nieużytków, który prawdopodobnie służył jako zaplecze budowy.

Przeglądając z wypiekami na twarzy stare zdjęcia na fejsie, na szybko przeszukałem w pamięci, czy ja mam w kolekcji jakieś zdjęcia tego typu. Ze smutkiem stwierdziłem, że raczej nie. Zdjęcia robiło się na uroczystościach rodzinnych, na wakacjach, różnych wyjazdach, ale w takie „zwykłe” dni, na „zwykłym” podwórku – nie. Strasznie tego teraz żałuję.

Teraz oczywiście się już czasu nie cofnie, ale za to jest lekcja na przyszłość i przesłanie dla innych. Róbcie zdjęcia. Róbcie je nie tylko od święta, ale też nie masowo (przekleństwo cyfrówek: 2000 zdjęć z tygodniowego wyjazdu; nikt tego nie obejrzy, nawet autorzy). Róbcie zdjęcia przynajmniej kilka razy w miesiącu. Róbcie odbitki co ciekawszych zdjęć – nie kosztuje to dużo (nie muszą to być od razu plakaty), a ogląda się dużo fajniej niż na komputerze. Jeśli macie dzieci, od czasu do czasu dajcie im „małpkę” żeby popstrykały zdjęcia na boisku, za 25 lat wam podziękują 😉

Zrobiło się sentymentalnie, ale chciałem się podzielić odczuciami 🙂

Bemo History na Facebooku

Canona roszady w segmentach lustrzanek

Strategia Canona w kwestii użytkowników docelowych była prosta – xxxD dla amatorów, xxD dla pół-amatorów, xD dla pro. Później doszło jeszcze xxxxD jako entry-level, dla osób które chcą spróbować lustrzanki jako zamiennika dla „małpki”. Strategia prosta, ale w pewnym momencie coś się pomieszało…

Wyszło 50D. 50D miało zastosowane na tamten moment high-endowe technologie (np. gapless soczewki na matrycy, procesor obrazu DIGIC4 używany też w modelu 5D dla profesjonalistów), miało też obudowę z wyższej półki – wzmocniony, magnezowy korpus. Niedługo później wyszedł 550D – z jednej strony miał kilka nowinek, których brakowało w 50D, np. możliwość kręcenia filmów w HD, miało też matrycę o większej rozdzielczości, ale z drugiej strony korpus był plastikowy, matryca miała „zwykłe” mikrosoczewki.

W międzyczasie wyszedł model 7D, przez którego masa ludzi pluła sobie w brodę, bo zbierali na drogiego 5D mk.II, który miał duże możliwości, ale nie wszyscy chcieli matrycę pełnoklatkową, i wszystko co się z nią wiąże (np. mniejsze przybliżenie teleobiektywów, niemożność stosowania tańszych obiektywów EF-S).

Jak widać, zrobiło się zamieszanie. 50D był de facto za słaby patrząc na niższą serię, podobnie 7D niezbyt pasuje to linii xD (gdzie wcześniej aparaty miały matryce APS-H lub FF). No i teraz Canon zrobił porządki – wszystko jednym ruchem, a mianowicie pod pewnymi względami upośledzając 60D w stosunku do 50D. Nie ma już magnezowej obudowy, system sterowania to „coś pomiędzy” 50D a 550D, aparat stracił gniazdo synchronizacji flesza, tryb zdjęć seryjnych jest nieco wolniejszy… Oczywiście jest też nieco ulepszeń wynikających z postępu technologicznego – filmy HD, większa (megapikselowo) matryca, lepszy wyświetlacz itp.

Obecnie xxxxD jest dla amatorów, xxxD dla obeznanych amatorów, xxD dla entuzjastów, 7D dla semi-pro, 5D/1D dla pro.

Jak kupowałem swojego 50D miałem dylemat – czy pójść w nowinki techniczne niższej serii wybierając 550D, czy jednak iść w solidniejszy model 50D. Zdecydowałem się na 50D, co teraz daje mi ciekawą możliwość – korzystając z tego, że na allegro używane 50D chodzą drożej niż nowe 60D, jak tylko dozbieram różnice, postaram się sprzedać body 50D i dołożyć do 7D.